wtorek, 28 sierpnia 2007

Zona

dzisiaj miałam na później do pracy ale wolałam przyjść wcześniej. no wiecie. wypełnić karty, sprawdzić listę pacjętów itd. gdy byłam już w Fox River i wszystko sprawdziłam miałam wizytę Scofielda. takie rutynowe badanie.
-usiądź.
-zostawiłaś go...
-co?
-kwiatka.
-jestem jak chomik. niczego nie wyrzucam...
-tak. te rupiecie tu są... przytłaczające.
-musiałbyś zobaczyć mój dom!
-no no...nie byliśmy nawet na jednej randce a ty już zapraszasz mnie do domu... myślałem że jesteś porządną dziewczyną...
-michael... wiesz że porządne dziewczyny kończą ostatnie...
-a ty gdzie kończysz?
-zależy od tego gdzie zaczynam...
i znowu patrzyliśmy na siebie. czułam jak zbliża się do mnie... ale weszła Penny.
-sara! masz pacjęta!
-ok...- powiedziałam i wyszłam. gdy opatrzyłam pacjęta znów spotkałam Penny.
-hej!
-cześć Penny
- wiesz że mają nam usunąć dotację po rozruchach?- następne 15 min przegadałyśmy o dotacjach. gdy zeszłyśmy na dół Penny weszła do pokoju a ja postanowiłam najpierw pójść do izby przyjęć i... zobaczyłam Scofielda jak przytula jakąś kobietę! stałam jak wryta aż w końcu podeszłam do strażnika i zapytałam kto to.
-to żona Scofielda. Nicka Volek.
- dziękuje- powiedziałam i poszłam do izby przyjęć. zamknęłam drzwi na klucz i rozpłakałam się. po głowie kołatały mi się różne rzeczy. dlaczego on mi nie powiedział? wtedy napewno zachowałabym jakiś dystans do niego... nie wiem ile tak siedziałam. ale gdy podeszłam do lustra wyglądałam jak czupiradło. rozmazany makijaż, oczy czerwone... podeszłam do kranu i umyłam twarz. podmalowałam się i wyszłam na spacerniak. znalazłam Scofielda. chciałam to skończyć.
- Michael... doceniam to wszystko co dla mnie zrobiłeś ale chce żeby nasze kontakty skoczyły się na kontaktach lekarz-pacjęt.
-sara...
-dla ciebie Dr. Tancredi. nauczyłam się już nie zwracać uwagi na obraźliwe komentarze pod moim adresem ale myślałam że przy tobie moge zrzucić cenzure.
-możesz!
-nie. za mało o tobie wiem- powiedziałam odchodząc
- moge ci o sobie opowiedzieć...
nie wiedziałam czy go słuchać. pojechałam do domu. chciałam żeby to był sen... usiadłam na kanapie i zaczęłam płakać. co mam robić?! tak bardzo chciałabym o nim zapomnieć! o jego oczach... ale musze mu codziennie robić zastrzyki... i patrzyć mu w oczy...